Mamy 30 banków i ponad 2 000 ofert.
Z nami wybierzesz najlepszą.

Interesuje mnie

Porównaj

Koniec OFE

Koniec OFE

Po kilku miesiącach konsultacji, nie do końca jednak wiemy kogo z kim, bo o poważnej społecznej debacie nad przyszłością sytemu emerytalnego trudno mówić, rząd przedstawił swój wariant rozwiązania problemu OFE. Sprawa jest jasna: cały system, de facto, przestanie istnieć. Jedno z podstawowych założeń reformy z 1999 roku, czyli zabezpieczanie środków emerytalnych w postaci realnych pieniędzy na realnych kontach, właśnie legło w gruzach. Same OFE zostaną, ale, jak można sądzić, w bardzo mocno okrojonej formie.
 

Sprawdź teraz najlepsze lokaty bankowe!

Reforma, jedna z czterech wielkich reform rządu AWS–UW, miała, w założeniu, zrzucić z państwa w sposób zasadniczy ciężar zapewnienia świadczeń emerytalnych i zwiększyć bezpieczeństwo systemu dla emerytów. Cały problem polegał jednak na tym, że do docelowego modelu prowadziła długa droga. A dokładnie droga długotrwająca. W nowy system weszlibyśmy bowiem w pełni dopiero wtedy, kiedy umarliby ostatni obywatele, mający emerytury wypłacane według starego systemu – czyli takiego, w którym pracujący finansują świadczenia tym, którzy skończyli już aktywność zawodową. Realnie okres ten trwałby około 50–60 lat.

Programowa dziura w budżecie

Nie przypadkowo analizy przeprowadzane przez krytyków systemu OFE kończyły się najczęściej w okolicach roku 2060. Udowadniano nam, że dług państwa będzie przez cały ten czas rósł w sposób zagrażający bezpieczeństwu stabilności systemu finansów publicznych. Tyle tylko, że po tej dacie obciążenie budżetu z tytułu wypłat emerytur spadłoby w sposób zasadniczy. Jednak ten argument nie był już na rękę tym, którzy zdecydowali się na zakończenie przygody polskich emerytów z systemem indywidualnych kont. Warto jednak wspomnieć, że to właśnie ów okres przejściowy, czyli funkcjonowanie jeszcze w starym i już w nowym systemie, okazał się w praktyce największym wyzwaniem dla reformy z 1999 roku.

W okresie przejściowym, pracujący zaczynają budować swoje indywidualne konta. Część ich obowiązkowej składki jest transferowana z ZUS do OFE. Środki te nie służą już finansowaniu świadczeń dzisiaj wypłacanych. W Funduszu Ubezpieczeń Społecznych powstaje zatem dziura. I tę dziurę trzeba zasypać, żeby dzisiejsi emeryci mogli otrzymywać emerytury. Twórcy reformy z roku 1999 doskonale zdawali sobie z tego sprawę. I dlatego postulowani realizację określonych założeń, aby można było ograniczyć skutki naprężenia budżetu FUS.

Niezrealizowane postulaty

Po pierwsze, całość wpływów prywatyzacyjnych miała zasilać tzw. Fundusz Rezerwy Demograficznej, z którego można by było w przyszłości czerpać. Jednocześnie finanse państwa miały być uzdrowione, dzięki czemu zmniejszyłby się deficyt budżetowy. To z kolei umożliwiłoby jego zwiększenie w przyszłości po to, żeby dokładać do FUS-u. Miałoby to sens, bo na końcu procesu, państwo znacznie słabiej odczuwałoby koszty emerytur. Czyli nastąpiłby przejściowy wzrost długu, ale potem budżet nie byłby obciążony w takim stopniu systemem emerytalnym. No i, być może z dzisiejszej perspektywy rzecz najważniejsza, twórcy sytemu OFE zakładali, że zostanie zlikwidowana zdecydowana większość przywilejów emerytalnych. Co zrealizowano z tych postulatów?

Fundusz Rezerwy Demograficznej powstał, ale większość wpływów z prywatyzacji została przejedzona. Doraźne potrzeby wygrały z długofalowym myśleniem o bezpieczeństwie nowego systemu i zapewnieniu ochrony emerytalnej obywatelom. Poważnych reform w finansach państwa nie przeprowadziliśmy, czego wyrazem był i jest znaczny deficyt sektora finansów publicznych. I nawet eliminacja transferów do FUS-u nie powoduje diametralnej zmiany tego stanu rzeczy. Najgorzej wygląda jednak sytuacja z przywilejami emerytalnymi. Kosztują nas one rocznie 60 mld złotych – czyli jedną piątą dochodów do budżetu. Na dodatek sytuacja demograficzna idzie w kierunku najbardziej pesymistycznych, właściwie realnie niebranych pod uwagę pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia, scenariuszy. Dzietność spada w sposób dramatyczny i, póki co, nie ma realnych rozwiązań wspierających odbudowę demograficzną Polski.

Presja niepopularnych decyzji

Można jeszcze wspomnieć o wielu drobniejszych kwestiach, które rzucają cień na reformę z 1999 roku, a związane są bardziej z technicznym funkcjonowaniem rynku funduszy. Chodzi tu głównie o brak wystarczającej konkurencji między OFE czy zawyżone opłaty za zarządzanie. Te błędy są jednak stosunkowo łatwe do poprawy. Patrząc jednak na te wszystkie elementy, ciśnie się na usta pytanie, czy w takiej sytuacji system OFE mógł przetrwać? Mógł, ale wymagałoby to odważnych i z pewnością niepopularnych społecznie decyzji.

Rząd, gdyby chciał rzetelnie przedstawić obraz sytuacji, powinien wyjść i powiedzieć tak: „Polacy! Alternatywa jest taka: albo zabieramy wam przywileje emerytalne, albo zabieramy pieniądze z OFE, de facto kończąc przygodę z indywidualnymi rachunkami emerytalnymi. Co wybieracie?”. Tymczasem mami się nas tezami, że teraz będzie lepiej, a cały system Otwartych Funduszy Emerytalnych był, delikatnie mówiąc, wątpliwej proweniencji. Przeciwstawia się rzekomo superbezpieczny ZUS, spekulantom i ryzykantom spod znaku OFE.

Socjotechniczne manipulacje?

Jeśli chodzi o wyniki zarządzania, to OFE rzeczywiście nie mają się czym specjalnie pochwalić. Ale jeśli ich działalność przypadła na największą w historii katastrofę rynków finansowych i największy od lat 80. kryzys gospodarczy, to czego niby mieliśmy się spodziewać? Tak na marginesie, pomysł rządu w postaci tzw. suwaka ma rzeczywiście głęboki sens, bo ogranicza skutki tego typu tąpnięć. Brak zabezpieczenia emerytów przed takimi wydarzeniami był z pewnością błędem rozwiązań z roku 1999.

Nie zazdroszczę rządowi. Bo odpowiada nie tylko za swoje zaniechania. Kolejne rządy po rządzie AWS–UW, który zresztą też nie przeprowadził gruntowanej zmiany struktury wydatków budżetu, niewiele robiły w sprawie tzw. poważnej reformy finansów państwa. Nie zmienia to jednak faktu, że obecną reformę OFE przedstawia się, moim zdaniem, z ostrym wykorzystaniem socjotechniki i bez zachowania wystarczającej bezstronności, choćby w kwestii funkcjonowania rynku kapitałowego. Jego podstawowym zadaniem nie jest spekulacja, jak można by wywnioskować z wypowiedzi prominentów rządowych, ale dostarczanie środków firmom, żeby mogły się rozwijać. Nie wspomina się także o tym, że w dłuższym okresie ryzyko inwestycyjne związane z akcjami zmniejsza się, szczególnie gdy mówimy o kraju, który ma gonić bogatsze gospodarki świata.

Korzyści tylko na papierze

Tak czy inaczej, jedno jest pewne: system indywidualnych rachunków w tym sensie, że każdy z nas ma swoje, czyli poza kontrolą państwa, pieniądze na emeryturę, się skończył. Bez względu na to, czy wybierzemy możliwość inwestowania w OFE, czy nie. A wszystko dlatego, że na końcu i tak nasze pieniądze trafią do FUS-u. I pójdą one na wypłatę emerytur tym, którzy akurat wtedy będą na emeryturze. A my będziemy mieli tylko zapis na rachunku. Bez pokrycia. W OFE mieliśmy obligacje skarbowe, których niewykupienie oznaczałoby niewypłacalność państwa. Te same papiery trafiały bowiem do OFE i do innych inwestorów, także zagranicznych. Tymczasem kto zagwarantuje nam, że za trzydzieści lat jakiś minister finansów, z uwagi na trudną sytuację finansów publicznych, nie zdecyduje się zapełnić tylko połową środków nam należnych nasze rachunki w ZUS-ie? I co wtedy zrobimy? Żadnych poważnych konsekwencji na arenie międzynarodowej taka decyzja za sobą nie pociągnie.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Manewr rządu ograniczy skokowo dług publiczny w Polsce. Ale tylko na papierze. A dokładnie ograniczeniu ulegnie to, co kwalifikujemy jako dług. Bo przecież zobowiązania wobec nas, emerytów pozostaną. Tyle tylko, że dotyczą one czasów za kilkadziesiąt lat. Rząd przesuwa zatem problem. Przesuwa, ale go nie rozwiązuje. Rozwiązaniem będą się musieli zająć następcy.

De facto, jest to koniec reformy emerytalnej, mającej w sposób istotny uniezależnić państwo od kosztów emerytur, a nas od budżetu ZUS-owskiego. OFE, chociaż w mocno okrojonej wersji, przetrwają, ale ich system jest właśnie likwidowany. Pozostaje nam tylko nadzieja, że gaz łupkowy w Polsce nie okaże się jedynie mrzonką. Bo, być może, wtedy łatwiej będzie zapełnić wirtualne, puste rachunki, prowadzone przez ZUS.

Sprawdź teraz najlepsze lokaty bankowe!

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w urządzeniu końcowym. Możecie dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce prywatności".